niedziela, 7 sierpnia 2016

Dzień czwarty.Przylądek Athos.

07.08.2016



Athos to najdalej wysunięty na wschód i najbardziej górzysty przylądek Półwyspu Chalcydyckiego, który tylko częściowo należy do tego świata. Większą część Athos zajmuje unikatowa w skali świata Republika Teokratyczna,czyli państwo mnichów prawosławnych, na której teren wstępu nie mają kobiety ani samice zwierząt ( z wyjątkiem pożytecznych kotek i kur- kotki polują na myszy a żółtka jaj mnisi używają do produkcji farb, którymi malują ikony).
Zakaz ten obowiązuje od 1071 r. Legenda głosi, że podczas podróży Matki Boskiej na Cypr rozpętała się burza i łódź musiała przybić do skalistych wybrzeży Athosu. W momencie, gdy Matka Boska postawiła pierwszy krok na brzegu, rozpadły się wszystkie ołtarze i posągi bóstw pogańskich, a czczący je ludzie przybiegli na wybrzeże, by słuchać ewangelii.Wkrótce potem Matka Boska zachwycona pięknem półwyspu poprosiła Chrystusa, by podarował jej go na własność a Ona przeznaczyła go dla mnichów.
Zakaz wstępu kobiet jest surowo przestrzegany, choć ponoć w latach 70tych ówczesna Miss Grecji przebrała się za mężczyznę i udało jej się spędzić noc na Świętej Górze. Szybko mnisi odkryli jej podstęp i została odesłana do Salonik, gdzie 3 miesiące spędziła w areszcie. Zresztą nawet będąc mężczyzną dostanie się na Agion Oros ( Świętą Górę) nie jest łatwe i wymaga wiele zachodu. Dziennie na Athos może przybyć 200 prawosławnych pielgrzymów i 20 nieprawosławnych turystów. Wolno przebywać maksymalnie 4 dni, spędzając po jednej nocy w jednym monasterze. Jeszcze do niedawna obowiązywały specjalne wizy, teraz jest trochę łatwiej ale i tak zdobycie pozwoleń i odpowiednich dokumentów zabiera co najmniej parę tygodni. Można jednak wykupić przejażdżkę statkiem, który zatrzymuje się na wysokości ważniejszych klasztorów i w ten sposób zbliżyć się do świętej atmosfery Athos.

Tak właśnie postanowiliśmy uczynić i my, co należy potraktować, jako swoiste poświęcenie, wymagało, bowiem od nas bardzo wczesnej pobudki i całego dnia podporządkowanego wyłącznie Świętej Górze. Skorzystaliśmy z opcji oferowanej przez Rainbow. O 7.20 wyruszyliśmy autokarem do miejscowości Ormos Panagias- sympatycznej  wioski na Sithonii z małym portem, z którego wypływają turystyczne statki ( znowu stylizowane na pirackie. Co oni mają z tymi piratami?).



Statek płynie około dwóch godzin pod kątem ,do czubka przylądka Athos, po czym na wysokości majestatycznej Świętej Góry  (2033 m n.p.m)zakręca i zbliża się na przepisową odległość 350m od brzegu i dalej płynie wolniutko wzdłuż wybrzeża a my, wyposażeni w lornetki mieliśmy szansę popodglądać mnichów i ich niesamowite miejsca zamieszkania, czyli monastyry. Obecnie w republice mnichów, w 20 dużych klasztorach i kilkunastu zależnych od nich osadach, zwanych skiti, mieszka około 2500 braci zakonnych z różnych europejskich krajów, w tym jeden Polak- ojciec Gabriel.










W drodze powrotnej do Ormos Panagias statek zatrzymuje sie na 1, 5 h w miejscowości Ouranupoli, co oznacza „niebiańskie miasto” a nazwa ta pasuje do tej niewielkiej osady, będącej granicą między świeckim Athos a republiką mnichów. Ciekawe wrażenie robi XIV-wieczna bizantyjska wieża  Prosphorion, która strzeże wejścia do osady.










Tuż przy wybrzeżu, pierwsza z ciągu nadmorskich tawer i restauracji, znajduje się tawerna Pyrgos, którą poleciła mi koleżanka Monika Kle. Prowadzona jest przez Polkę Patrycję i jej greckiego męża Lefterisa, który też całkiem nieźle mówi w naszym języku ( prawie 50 lat temu założył ją dziadek Lefterisa-Dimitris). To pierwsze miejsce na Chalkidiki, w którym otrzymaliśmy menu po polsku-:) Jedzenie dobre, szczególnie świeża grillowana dorada a do tego cudowna Retisna, polecam dalej!





W Grecji jest mnóstwo kotów!

W miasteczku można kupić m.in. ikony i wino wytwarzane przez mnichów. Decydujemy się tylko na to drugie-:)




W drodze powrotnej na naszym pirackim statku odbywają się pokazy tańców greckich i inne hulanki i swawole- na szczęście statek ma 3 pokłady.

Z takich wielkich butelek z kranikami podają na statku uzo i metaxę:

Na najniższym pokładzie statku tańce ale wyżej można było znaleźć spokojne miejsce.





Będąc na Chalkidiki nie można nie odwiedzić Athos, choćby z pokładu turystycznego statku, choć mówiąc szczerze- nie jest to warte ani swojej ceny ani całego, męczącego dnia. Wiem, że można spróbować popłynąć małą, tradycyjną łodzią ( www.friedrich-travel.com) i np. odwiedzić po drodze wyspę Amoliani albo skorzystać z rejsu z Ouranopoli- wtedy krótszy byłby czas samego płynięcia- my spędziliśmy na statku w sumie ponad 6 godzin, zanim wróciliśmy do Ormos Panagias.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz