Athos to najdalej wysunięty na wschód i najbardziej górzysty
przylądek Półwyspu Chalcydyckiego, który tylko częściowo należy do tego świata.
Większą część Athos zajmuje unikatowa w skali świata Republika Teokratyczna,czyli
państwo mnichów prawosławnych, na której teren wstępu nie mają kobiety ani
samice zwierząt ( z wyjątkiem pożytecznych kotek i kur- kotki polują na myszy a
żółtka jaj mnisi używają do produkcji farb, którymi malują ikony).
Zakaz ten obowiązuje od 1071 r. Legenda głosi, że podczas
podróży Matki Boskiej na Cypr rozpętała się burza i łódź musiała przybić do
skalistych wybrzeży Athosu. W momencie, gdy Matka Boska postawiła pierwszy krok
na brzegu, rozpadły się wszystkie ołtarze i posągi bóstw pogańskich, a czczący
je ludzie przybiegli na wybrzeże, by słuchać ewangelii.Wkrótce potem Matka
Boska zachwycona pięknem półwyspu poprosiła Chrystusa, by podarował jej go na
własność a Ona przeznaczyła go dla mnichów.
Zakaz wstępu kobiet jest surowo przestrzegany, choć ponoć w
latach 70tych ówczesna Miss Grecji przebrała się za mężczyznę i udało jej się
spędzić noc na Świętej Górze. Szybko mnisi odkryli jej podstęp i została
odesłana do Salonik, gdzie 3 miesiące spędziła w areszcie. Zresztą nawet będąc
mężczyzną dostanie się na Agion Oros ( Świętą Górę) nie jest łatwe i wymaga
wiele zachodu. Dziennie na Athos może przybyć 200 prawosławnych pielgrzymów i
20 nieprawosławnych turystów. Wolno przebywać maksymalnie 4 dni, spędzając po
jednej nocy w jednym monasterze. Jeszcze do niedawna obowiązywały specjalne
wizy, teraz jest trochę łatwiej ale i tak zdobycie pozwoleń i odpowiednich
dokumentów zabiera co najmniej parę tygodni. Można jednak wykupić przejażdżkę
statkiem, który zatrzymuje się na wysokości ważniejszych klasztorów i w ten
sposób zbliżyć się do świętej atmosfery Athos.
Tak właśnie postanowiliśmy uczynić i my, co należy potraktować,
jako swoiste poświęcenie, wymagało, bowiem od nas bardzo wczesnej pobudki i
całego dnia podporządkowanego wyłącznie Świętej Górze. Skorzystaliśmy z opcji
oferowanej przez Rainbow. O 7.20 wyruszyliśmy autokarem do miejscowości Ormos
Panagias- sympatycznej wioski na Sithonii z małym portem, z którego wypływają
turystyczne statki ( znowu stylizowane na pirackie. Co oni mają z tymi
piratami?).
Statek płynie około dwóch godzin pod kątem ,do czubka przylądka
Athos, po czym na wysokości majestatycznej Świętej Góry (2033 m n.p.m)zakręca i zbliża się na
przepisową odległość 350m od brzegu i dalej płynie wolniutko wzdłuż wybrzeża a
my, wyposażeni w lornetki mieliśmy szansę popodglądać mnichów i ich niesamowite
miejsca zamieszkania, czyli monastyry. Obecnie w republice mnichów, w 20 dużych
klasztorach i kilkunastu zależnych od nich osadach, zwanych skiti, mieszka
około 2500 braci zakonnych z różnych europejskich krajów, w tym jeden Polak-
ojciec Gabriel.
W drodze powrotnej do Ormos Panagias statek zatrzymuje sie na 1, 5 h w miejscowości Ouranupoli, co oznacza „niebiańskie miasto” a nazwa ta pasuje do tej niewielkiej osady, będącej granicą między świeckim Athos a republiką mnichów. Ciekawe wrażenie robi XIV-wieczna bizantyjska wieża Prosphorion, która strzeże wejścia do osady.
Tuż przy wybrzeżu, pierwsza z ciągu nadmorskich tawer i
restauracji, znajduje się tawerna Pyrgos, którą poleciła mi koleżanka Monika
Kle. Prowadzona jest przez Polkę Patrycję i jej greckiego męża Lefterisa, który
też całkiem nieźle mówi w naszym języku ( prawie 50 lat temu założył ją dziadek
Lefterisa-Dimitris). To pierwsze miejsce na Chalkidiki, w którym otrzymaliśmy
menu po polsku-:) Jedzenie dobre, szczególnie świeża grillowana dorada a do
tego cudowna Retisna, polecam dalej!
W Grecji jest mnóstwo kotów!
W miasteczku można kupić m.in. ikony i wino wytwarzane przez mnichów. Decydujemy się tylko na to drugie-:)
W drodze powrotnej na naszym pirackim statku odbywają się
pokazy tańców greckich i inne hulanki i swawole- na szczęście statek ma 3
pokłady.
Z takich wielkich butelek z kranikami podają na statku uzo i metaxę:
Z takich wielkich butelek z kranikami podają na statku uzo i metaxę:
Na najniższym pokładzie statku tańce ale wyżej można było znaleźć spokojne miejsce.
Będąc na Chalkidiki nie można nie odwiedzić Athos, choćby z
pokładu turystycznego statku, choć mówiąc szczerze- nie jest to warte ani
swojej ceny ani całego, męczącego dnia. Wiem, że można spróbować popłynąć małą,
tradycyjną łodzią ( www.friedrich-travel.com)
i np. odwiedzić po drodze wyspę Amoliani albo skorzystać z rejsu z Ouranopoli-
wtedy krótszy byłby czas samego płynięcia- my spędziliśmy na statku w sumie
ponad 6 godzin, zanim wróciliśmy do Ormos Panagias.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz